- Bartuś - pyta Stefan - czy ty rozumiesz tę grandę, jaką złotnik chciał zrobić Aleksandrowi Macedońskiemu? Bo ja ani w ząb.
- Rozumiem. Aleksander dał złotnikowi sztabę złota, a odebrał zrobioną z niej koronę i nie wiedział, czy...
- No więc mógł zważyć, i koniec.
- Nie, złotnik mógł sobie zostawić kawałek złota, a do stopu dodać zwykłej cyny, rozumiesz?
- No więc jak sprawdzić?
- Archimedes koronę zanurzył w wodzie. Obliczył w centymetrach sześciennych jej objętość, która równała się objętości wypchniętej wody.
- No i co?
- I wtedy wagę korony podzielił przez tę objętość. Gdyby wypadło mu dziewiętnaście i trzy dziesiąte, to wszystko byłoby w porządku, bo taki jest ciężąr gatunkowy złota. Ale wypadło mniej, co znaczy, że złotnik do stopu dodał innego metalu. Kapujesz?
- Ale ten złotnik musiał mieć głupią minę, kiedy mu król powiedział "Oszukałeś mnie!"
- Pewnie. A dobrze tak oszustowi! Niech nie kradnie.
W rzeczywistości Archimedes żył ok. 100 lat po Aleksandrze Macedońskim. Bohaterem historii z koroną był zaś król Syrakuz Hieron.